piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 7

Obudziłam się koo 10, Justin jeszcze spał, a ja już miałam dość tego leżenia, co za dużo to nie zdrowo.  Wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę, po chwili rozkoszowałam się tą chwilą, kapiąca wodza spływała po moim ciele, ostatecznie spadając na podłoże wydawała przyjemny dla mych uszu dźwięk. Wzięłam miętowy szampon i brzoskwiniowy żel do mycia ciała, zaczęłam rozprowadzać delikatnie na włosy szampon, a każdą część mojego ciała umyłam dokładnie żelem, do moich nozdrzy doszedł błogi zapach, spłukałam wszystko delikatnie i wyszłam spod prysznica. Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam rozczesywać moje włosy, wysuszyłam je i zostawiłam, tak, że ułożyły się w delikatne fale. Nałożyłam makijaż, ubrałam ciuchy i gotowa >KLIK< skierowałam się w stronę kuchni. Tam nalałam sobie soku pomarańczowego i opierając się o blat, spokojnie piłam napój. Cały czas nurtowała mnie sytuacja z telefonem Justin'a, cały czas coś w nim grzebie, czasem nawet nie zwraca na mnie uwagi. Może pisze do ciotki lub matki bo za nimi tęskni? 
Albo jest uzależniony, po prostu od twitter'a, facebook'a, instagram'a, tumbrl'a? Albo po prostu grzebie w komórce żeby się czymś zająć, tak bez powodu, czy ja go tak nudzę żeby to robił? Może pisze do przyjaciół np. Chris'a? Marie, albo ona, smutek a zarazem złość mnie ogarnia, kiedy myślę, że Justin mógłby mnie zostawić i do niej wrócić, nie zdziwiłabym się kiedy to by się stało, ona jest zgrabna, piękna, otacza się mnóstwem przyjaciół, każdy chłopak chciałby ją mieć, może mu dać wszystko. A ja? Co ja mu mogę dać? Nudy? Tak, brzydka, nie za ładna, niezdecydowana, zamknięta w sobie, wstydliwa dziewczyna. Na pewno nie tego pragnie. Myśląc o tym, w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy, zamknęłam powoli oczy i pozwoliłam swobodnie spłynąć łzą. Odłożyłam sok i powoli osunęłam się na podłogę. Usłyszałam kroki na górze szybko zerwałam się na równe nogi, wzięłam chusteczkę i starannie wytarłam łzy, poprawiłam makijaż i znowu stojąc, oparta o blat popijałam swój sok. W kuchni pojawił się Justin:
- Hej kochanie - powiedział swoim zachrypniętym głosem i cmoknął moje usta.
- Cześć - uśmiechnęłam się sztucznie - chcesz coś do jedzenia?
- Ciebie bym schrupał - puścił mi oczko.
- A tak na serio? - spojrzałam w jego brązowe oczy.
- A tak serio to mam wielką ochotę na naleśniki.
- Yhym, to idź sobie usiądź a ja ci zrobię.
- No przestań pomogę ci.
- Jak chcesz - zaczęłam wyjmować składniki, mikser, miskę i patelnie. 
Razem  Justin'em łączyliśmy składniki, wrzucając je do miski, kiedy on nagle obsypał mnie mąką, na co ja zareagowałam tym samym, zaczęła się bitwa, ja rzuciłam w niego jajkiem, on wysmarował mnie bitą śmietaną, ja wylałam na niego mleko. W pewnym momencie chciał odwdzięczyć się i także wylać na mnie szklankę mleka, ale się pośliznął i upadł, pociągnął mnie za rękę, tak, że upadłam z nim, wylądowałam na jego "brudnym" ciele. Śmiałam się razem z nim, aż w końcu złączył nas rozkoszny pocałunek, zatapiałam się w jego ustach, ta świadomość, że mam pod sobą najwspanialszą osobę pod słońcem, mam ją teraz na wyłączność, żyje dla niego, czuje tą miłość, którą mi daje, a wiedza, że w tej chwili nic nas nie rozdzieli bez naszej zgody, sprawia, że powoli wznoszę się w górę i jestem coraz bardziej szczęśliwa. 
Powoli oddaliłam się od Justina, razem z nim wstałam:
- Dupek z ciebie - powiedziałam nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Ale z ciebie złośnica - wytkał mi język.
- Spadaj DUPKU - wyminęłam go i klepnęłam go w tyłek po czym pobiegłam do łazienki, w której usłyszałam jego śmiech.
Znowu musiałam się wykąpać, tym razem wybrałam ten zestaw >KLIK<, wyszłam z łazienki a po mnie wszedł Justin. Ja zeszłam do kuchni i w czasie kiedy on się kąpał, ja posprzątałam po naszych "wybrykach". 
- Miley! - usłyszałam krzyk z łazienki.
- Co?
- Chodź tu do mnie!
-  Idę! - skierowałam się w stronę łazienki, kiedy tam doszłam, zobaczyłam prawdopodobnie nagiego Justin'a owiniętego ręcznikiem w pasie - co chciałeś?
- Jest problem, mam pobrudzone ubrania, no niestety nie mam tu żadnych ubrań, nie wiem, głupio mi prosić, ale no miałabyś coś dla mnie?
- Ymm, nie za bardzo, ale może jeszcze znajdę jakieś stare ubrania mojego brata, to ja idę  ci coś poszukać. 
Mój brat, nigdy o nim nie wspominałam, nazywa się Mike , 2lata temu wyjechał na studia i nie daje znaku życia, kiedyś do nas napisał, ale dobrze mu się żyje bez rodziny, każdy lubi samowolkę, a w szczególności on. Bardzo go kocham i wiem, że jeśli czegoś będę potrzebowała to mogę się do niego zgłosić. Weszłam do jego pokoju, zobaczyłam kilka jego zdjęć 1,>KLIK< 2,>KLIK<  3, >KLIK<  przypomniały mi się stare czasy i ten pokój >KLIK<  nic się tu nie zmieniło. Zaczęłam szukać ubrań. Znalazłam ten zestaw>KLIK<, wróciłam i wręczyłam chłopakowi ciuchy. Czekałam na Justin'a w salonie, teraz już czysta i z naleśnikami, kiedy przyszedł zjedliśmy, a następnie postanowiliśmy wybrać się na spacer. 

***

Szliśmy przez park, ścieżka była dość szeroka a wszędzie w około były różnego rodzaju drzewa, po bokach co parę metrów były postawione ławki, on obejmował mnie w pasie  a ja napawałam się chwilą, która jest ulotna, bo szczęście to chwilowa iluzja, czym prędzej czym później minie, a wszystko zniknie, i znowu wrócę do mojego codziennego życia. Podążaliśmy wolno przez piękny "ogród drzew", kiedy zobaczyłam Chris'a całkiem mnie sparaliżowało, oderwałam się od Justin'a, zaczęłam iść tak, że nie byłam już tak blisko jak wcześniej, spuściłam głowę, teraz już nie miałam go pod ręką, był dalej, nie było mi z tym dobrze chciałabym móc powiedzieć Chris'owi o nas, ale boje się, boje się jak zareaguje, co jeśli go strącę? Wtedy będę miała żal do Justina, i go też stracę, wszyscy się ode mnie odwrócą, zostanę sama, nie będę miała nikogo? 
- Hej Miley, siemka Justin.
- Cześć Christian - odpowiedzieliśmy równocześnie.
-Co tu robicie, Razem? - położył nacisk na ostatnie słowo.
- Wyszłam na spacer i spotkałam Justin'a - wyrwałam się i spojrzałam w stronę mojego chłopaka.
- Tak, tak właśnie było - przytaknął mi Justin.
- Yhym, a ja właśnie szedłem do ciebie Miley. 
- Do mnie a po co do mnie? 
- Chciałem zobaczyć czy już z tobą lepiej, wczoraj nie wyglądałaś dobrze.
- Tak, tak już wszystko - w tej chwili Jus'owi zadzwonił telefon, popatrzyłam się w jego stronę, a on odszedł i odebrał - wszystko dobrze - starałam się mówić dalej, ale cały czas miałam na oku Justin'a, kłócił się z kimś, mówił coś o jakiejś ważnej sprawie, nie wiem o co chodzi, ale starałam się to ignorować, chodź ciekawość brała górę.
- Na pewno? - spytał.
- Tak, oczywiście, że tak - cały czas byłam zainteresowana Jus'em, cały czas się kłócił, w końcu nerwowo się rozłączył i do nas podszedł.
- Ja muszę spadać, siema - rzucił i po prostu odszedł. 
Poczułam pustkę, bez niego nie ma mnie, przez chwile można tak bardzo przyzwyczaić się do czyjejś obecności. Postanowiliśmy z Chris'em, że przyjdzie do mnie. Kiedy weszliśmy do domu tata z Vanessą już byli, przywitałam się i poszłam z Christian'em do mojego pokoju.
_______________________________

Cześć wszystkim! 
Wróciłam, i nadal będę pisać bloga, po długiej przerwie, dość dużo osób do mnie pisało, 
czemu zawiesiłam i takie inne, prosili żebym wróciła, to było bardzo miłe.
Niestety przez problemy które wynikły nie mogłam, ale teraz już będzie inaczej. 
Nie chce już komentarzy, nie będzie wyznaczanej ilości, dostosuje się do pewnej rady i 
będę po prostu sprawdzała oglądalność. Mam jeszcze więcej zapału i energii do pisania. :D 
Mam nadzieje, że wam się podoba.
JEŻELI CHCECIE, ale TYLKO jeśli CHCECIE, zostawcie po sobie pamiątkę w komentarzu :D 
Pozdrawiam :*

1 komentarz:

Obserwatorzy