sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 6

Gdy tylko weszłam podeszłam do szuflady w kuchni gdzie była apteczka i wyjęłam wszystkie leki.
- Czego tam szukasz? - zapytał mnie Justin.
- Jejku, tak mnie głowa napie - Justin na mnie popatrzał jak na idiotkę, i się lekko skrzywił - naaapieeeee, naprawdę mocno boli - poprawiłam się, naprawdę bolała mnie  głowa, nawet nie mam pojęcia czemu.
- Weź aspirynę, mi zawsze pomaga - Justin oparł się o blat i coś grzebał w komórce
- A mi nie - wytknęłam mu język - O jest! Ja zawsze biorę Apap, tak najlepszy lek i najszybciej działa, jak na mnie - popatrzałam się na Jusa i się uśmiechnęłam, taki kochany, jednak nie rozumiem co mu w tej chwili jest, nawet się na mnie nie patrzy, grzebie coś w telefonie i jest w niego tak zapatrzony, 
nawet ja tak nie mam. 
- Co tak patrzysz w ten telefon? - zapytałam połykając tabletkę.
- Nie, nie nic - odpowiedział dalej pisząc coś na telefonie, ale po chwili przerwał i go schował.
- Masz prze de mną jakieś tajemnice? Hmm? 
- Nie no co ty - podszedł i objął mnie w talii - ja przed tobą nigdy nie mam tajemnic, i  nie będę miał - pocałował mnie w policzek a ja się zarumieniłam.
- Uwielbiam jak się rumienisz - szepnął mi na ucho na co ja tylko zachichotałam.
Chwile jeszcze tak staliśmy a potem uznałam, że chciałabym się przespać, oczywiście powiedziałam to Justin'owi, na co on tylko żebym sobie pospała a on już pójdzie.
- Nie no co ty! Masz zostać.
- Ale Miley.
- Aj tam, masz zostać i koniec - puściłam mu oczko.
- Ahh, chyba nie wygram.
- No jasne że nie, ze mną nigdy - znowu wytkałam mu język.
- Zaraz cię ugryzę w ten jęzorek - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
- Bla, bla, bla, chodź już spać - po-gilgotałam go.
- Przykro mi mała, nie mam gilgotek - pocałował mnie.
Coraz bardziej wtapiałam się w jego usta, były takie ciepłe, pełne miłości. Po chwili poczułam jego język w swojej buzi, troszkę się speszyłam i niestety odsunęłam się od Justina na parę centymetrów, nie wiem czemu to zrobiłam, spanikowałam, JAKA JA JESTEM GŁUPIA! Czasem chcę czegoś ale robię co innego,
 tak wiem jestem dziwna, ale taka już moja natura, nie wiem co się ze mną czasami dzieje, 
taki przymuł ze mnie. Patrzałam w podłogę.
- Ej, coś nie tak? Przepraszam jeśli coś źle zrobiłem - podniósł mój podbródek i czule na mnie popatrzał, wpatrywałam się w jego piękne karmelowe oczy, były wspaniałe.
- Nie, nie, nic, znaczy ty nic. To chyba ze mną jest coś nie tak, eh - położyłam obie ręce na jego klatce piersiowej i lekko się przytuliłam.
- Ojej - objął mnie i głaskał po plecach, aż mnie ciarki przechodziły, znaczy one nie były takie że mi jest źle, raczej bardzo miło, przyjemnie, nie mam pojęcia jak nazwać to uczucie.
- Chodźmy już spać co? - popatrzałam na Justin'a 
- "Chodźmy" - powtórzył moje słowa - my razem? w jednym łóżku? 
- Ymm no tak.
- Wiesz to może się źle skończyć - przygryzł wargę.
- Eeem, znaczy co? Kopiesz jak spisz?
- Hahahahha, niee.
- Chrapiesz? - już mało co nie wybuchłam śmiechem bo wiedziałam o co Jus'owi chodziło.
- Ojj, nie drocz się ze mną.
- Zabierasz kołdrę? - zaczęłam się śmiać.
- Eh, chodź już spać.
Wzięłam Justin'a za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju, coś mi tam gadał, że ma w torbie zapasowe spodnie dresowe więc bd mu wygodnie. Gdy weszliśmy do pokoju, ja wyciągnęłam z szafy luźne ubrania i poszłam się przebrać a Jus'owi kazałam się rozgościć, on oczywiście nie protestował. Weszłam do łazienki i zaczęłam zmywać makijaż, trochę mi to zajęło, po wszystkim zaczęłam sprzątać to co nabrudziłam więc posprzątałam i zaczęłam się ubierać. Założyłam na siebie zwykły różowy T-shirt z dużym 
czarno szarym sercem na środku, do tego krótkie spodenki w czarno niebieskie paski, ubranie wyglądało mniej więcej tak >KLIK<. Upięłam moje włosy w niechlujnego koka i poszłam do Justin'a, siedział na łóżku po turecku i znowu grzebał coś w telefonie, nawet mnie nie zauważył. Byłam już trochę podirytowana tym jego telefonem, ale postanowiłam nie robić mu jakiś scen, przecież każdy może mieć telefon i jego używać, mam tylko nadzieje, że nie pisze z jakąś dziunią, co jak co ale jeżeli mam chłopaka to raczej nie chcę żeby pisał z jakimiś dziewczynami, znaczy przy mnie może i wgl. ale żeby z żadną nie flirtował, bo nie będę się okłamywać Justin jest mega przystojny, nie rozumiem czemu wybrał mnie skoro ma Marie, przecież ona jest 1000 razy lepsza i ładniejsza ode mnie. Właśnie! A może on pisze z Marie? Może chce do niej wrócić, jestem mu pewnie już nie potrzebna. NIE NIE NIE! Przecież gdyby tak było nie byłby tu teraz ze mną. Kurwa Miley! O czym ty  myślisz uspokój się i najlepiej to ogarnij bo już nie panujesz nad tymi myślami. Zawsze tak mam, że nie potrafię myśleć pozytywnie, zawsze przed oczami mam czarny scenariusz. Popatrzałam jeszcze raz na Justina, wyglądał tak seksownie, same szare dresy, bez koszulki >KLIK<. Tylko go schrupać.
- Hej, już jestem - w końcu się odezwałam.
- Mmm, nie wiedziałem, że moja dziewczyna ma takie śliczne nogi - schował szybko telefon i przygryzł wargę.
- Mmm, nie wiedziałam, że mój chłopak ma taką seksowną klatę - podeszłam do niego.
- Hahahahahahaha, nie wiedziałem, że znasz takie słowa.
- No najwyraźniej znam, a teraz idę spać - puściłam mu oczko i rozłożyłam się na łóżku, po chwili poszłam pod kołdrę a Justin za mną, Przytuliłam się do niego i 
nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 

*OCZAMI JUSTINA*
- Hahahahahahaha, nie wiedziałem, że znasz takie słowa - odpowiedziałem jej, rozśmieszyło mnie to jej sformułowanie, że moja klata jest seksowna. 
- No najwyraźniej znam, a teraz idę spać - zwróciła się do mnie i rozłożyła się na łóżku, po chwili okryła się kołdrą, a ja z nią. 
Ułożyłem się wygodnie na łóżku a Miley, przytuliła się i zaczęła zasypiać. Ja nie byłem jakoś szczególnie śpiący, raczej zmęczony po treningu. Patrzałem na nią, moja miłość, moje oczko w głowie, takie kochane, śliczne i słodkie, ideał którego od dawna szukałem, podobno nikt nie jest idealny ale ona jest wyjątkiem. Przy niej czuje się inaczej, do tej pory zawsze bawiłem się dziewczynami, taka chwilowa zabawa, a potem je po prostu olewałem, panienki na jedną noc, takie lubiłem. Bycie z Miley zmienia mnie, zawsze sobie dokuczaliśmy, nienawidziliśmy siebie, kto by pomyślał, że zakocham się w niej do szaleństwa. 
Powoli zaczęłem zasypiać. 

***

*OCZAMI MILEY*
Obudziłam się, pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na Jus'a, nadal spał, taki słodki, już nie byłam do niego przytulona, spał na boku, tak jak ja, podniosłam się cichutko i popatrzyłam na godzinę, było coś po 23, dość długo spałam. Poszłam po cichu do kuchni, gdy już tam byłam, wzięłam szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego, tak zdecydowanie to mój ulubiony napój, wypiłam całą szklankę i oblizałam usta językiem. Nie chciałam budzić Justin'a więc nalałam sobie ponownie soku i poszłam do salonu >KLIK<,
włączyłam telewizję, przeskakiwałam z kanału na kanał, aż w końcu zatrzymałam się na Vivie leciał jakiś lipny film, zwany też horrorem, był jeden problem, nie był on w ogóle straszny. 
Zgłodniałam, postanowiłam zamówić pizze z Mafii, wspaniała pizzeria, całodobowa, zawsze jak jestem głodna coś stamtąd zamawiam, aż mi ślinka leci. Wzięłam telefon i zadzwoniłam, zamówiłam dużą Casanostre z różnymi sosami. Mam nadzieję, że Justin lubi takie jedzenie, w końcu kto nie lubi pizzy. Na pewno lubi, na myśl o nim od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Cały czas oglądałam film czekając na pizze. Jakieś 30min po moim telefonie, zadzwonił dzwonek do drzwi, szybko podbiegłam i 
otworzyłam je.
- Dobry wieczór. Czy zamawiała pani dużą Casanostre z 5 rodzajami sosów? 
- Tak, to ja - zaśmiałam się, przed drzwiami z pizzą stał Niall, ubrany był w zielony T-shirt z napisem FREE HUGS i kremowe rurki >KLIK<, uśmiech jak zawsze miał
wymalowany na twarzy - Niall dzięki za pizze, nie wiedziałam, że pracujesz jako dostawca.
- Ja se tylko dorabiam - zaśmiał się.
- Yhym, to jak ile płace?
- 50zł - podał mi pizze a ja mu wręczyłam pieniądze.
- A patrz co ja tu mam - odezwał się Niall i wskazał na swoją koszulkę - FREE HUGS, to jak? 
- Ale na pewno nie będę musiała płacić? - zaśmiałam się i odłożyłam pizze na szufladę.
- Taaaak - przeciągnął - na 1000%!
- To chodź tu - przytuliłam go a on mnie.
- No, ale było miło, ale się skończyło bo muszę lecieć do pracy - oznajmił.
- No dobrze to pa - pomachałam mu.
- Miłego wieczoru, a raczej już nocy - powiedział i odszedł.
Zamknęłam drzwi, wzięłam "moją kolację" i poszłam do salonu., ponownie rozsiadłam się na kanapie, wzięłam kawałek pizzy a resztę odłożyłam na ławę. Oglądałam ten beznadziejny horror, który mnie nie interesował ale go oglądałam, tak wiem dziwne, bo po co oglądać coś co nas nie kręci. No ale ja już tak mam, a zresztą nie było nic innego w TV. 

*OCZAMI JUSTINA*
Chciałem się do niej przytulić, błądziłem rękami po łóżku, ale nigdzie jej nie było, obudziłem się i zacząłem się rozglądać. Nigdzie jej nie było, wyszedłem z łóżka i zszedłem na dół, zobaczyłem, że w salonie świeci się telewizor, więc tam poszedłem, zobaczyłem ją, oglądała coś w TV, byłem za nią, a to wredota, ma pizze
i mnie nie obudziła, przecież ja uwielbiam pizze! Wiem, wystraszę ją. Podszedłem po cichu do kanapy, byłem tuż za jej plecami.
- BUUUUU! - rzuciłem się na nią.
- AAAAAAAAA - uciekła na drugą kanapę, a ja spadłem na ziemie i tam leżałem.
- HAHAHAHAHAHHAHAHA - zacząłem się śmieć bez opanowania.
- Idiota! - wrzasnęła - Jezuu, wiesz jak się wystraszyłam, mogłam zawału dostać!
- Ja-ja-ja-ja - nie mogłem się wysłowić bo cały czas się śmiałem - jaaasne hahahaha.
- Tak cię to śmieszy? Serio? - podeszła do mnie.
- No a myślisz, że nie? Widziałaś swoją minę? Hahahahaha - podniosłem się.
- W takim razie, nie będziesz jadł pizzy - zabrała jedzenie i usiadła na kanapie.
- Mileeey, kochanie. Nie możesz.
- Mogę - wytknęła mi język.
- Wiesz, jak nie będę jeść to umrę z głodu, i mnie nie będzie - zrobiłem minę smutnego pieska.
- Bez jedzenia wytrzymasz około 2 tygodni, więc spokojnie - ugryzła kawałek pizzy, mmm aż mi ślinka cieknie, do tego ten burczący żołądek! Cholera! Jestem mega głodny.
- Miley, kochanie moje, słoneczko, najśliczniejsza dziewczyno pod słońcem, bardzo cię przepraszam - usiadłem koo niej.
- A pff teraz to sobie możesz - odepchnęła mnie.
- No ej, Miley - byłem już trochę podirytowany tą sytuacją.
Miley leniwie odłożyła pizze i usiadła na mnie okrakiem.
- Posłuchaj mnie kochany, zrobiłeś coś bardzo złego.
- Ale co ja takiego zrobiłem? - zupełnie nie wiem o co jej chodzi.
- Za bardzo mnie w sobie rozkochałeś, teraz nie potrafię ci nie wybaczyć.
- Kocham cię - lekko ją do siebie przyciągnąłem i pocałowałem.
- Ja ciebie też - po chwili odsunęła się i wypowiedziała te słowa
- No to jak? Dasz mi pizze?
- Nie. Hahahahah - zaczęła się śmiać i siadła na kanapie po czym znowu wzięła pizze.
- Miley no daj.
-Nie dam, ja cię nią będę karmić - znowu zaczęła się śmiać
- No chyba coś cię walło, umiem sam jeść!
-Chcesz pizze czy nie? - wzięła kawałek jedzenia.
- No chce.
- No to otwieraj buźkę kochanie - zaczęła mi podawać pizze. 
Robiła tak z trzy razy, aż w końcu jej się znudziło i dała mi pizze. 

*OCZAMI MILEY* 
Bawiło mnie takie karmienie Jus'a ale mi się znudziło. Byłam już wgl. znudzona, do tego nie było nic w TV.
Postanowiłam  z Justin'em, że pójdziemy znowu spać. 
- Ale z nas śpiochy - powiedziałam do Jus'a.
- PRZEŚPIJMY CAŁE ŻYCIE! - krzyknął.
- Ja się zgadzam, ale jeden warunek. 
- Jaki? - spytał.
- Tylko z tobą.
- W takim razie idziemy spać - cmoknął mnie w usta. 
Wróciliśmy do mojego pokoju i ponownie położyliśmy się. Po chwili już spaliśmy.
____________________________________________________
Heej! Przepraszam was za tak długą nieobecność, ale się poprawie.
:) A teraz znowu, 20 kom = NOWY ROZDZIAŁ :)

Obserwatorzy