poniedziałek, 25 listopada 2013

Informacja

Cześć kochani. Jestem bardzo wdzięczna, że czytacie to co pisze. Miło mi widzieć komentarze typu "Przepięknie !" lub "Kocham <3". Komentarze naprawdę motywują . Albo jak się dopytujecie kiedy następny rozdział, wtedy to już wgl. mam zaciesz bo wiem, że czytacie i że was to interesuje. To były podziękowania a teraz to co chce wam przekazać, nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział. Mam bardzo trudny okres w życiu, i ciężko jest mi pisać, na dodatek jestem chora i cały dzień albo leże w łóżku albo śpię więc proszę, bądźcie cierpliwi. Spróbuję wykorzystać czas kiedy będę dobrze się czuła i będę próbowała napisać kolejny rozdział. Kocham was.

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 5

Gdy weszliśmy na sale ja usiadłam na trybunach, a Justin poszedł się przebrać do szatni. Siedziałam i rozmyślałam o tym co się przed chwilą stało, to wszystko działo się tak szybko.
Nie wiem może źle robię? Nie! Na pewno nie! On mnie przecież kocha, powiedział mi to, a ja wierze w jego słowa, przecież ja też go kocham, tak? No tak, a więc nie powinnam nawet o tym myśleć, raczej powinnam marzyć o tym jak będzie pięknie gdzieś tam w przyszłości, ja, on, dzieci, wielki dom z pięknym ogrodem, siedzimy razem i bawimy się z naszymi szkrabami, śmiesznie brzmi nawet jak o tym myślę, ale może jednak kiedyś tak będzie, tak jak już wcześniej myślałam, czas pokaże.
Siedziałam i patrzałam się na.... na nic, w jeden punkt na ścianie, nie miałam na co się patrzeć, póki nie było tam Justin'a, w końcu zobaczyłam mojego ukochanego wyszedł z szatni i podbiegł do chłopaków z drużyny, oni już zaczęli wcześniej grać, więc trener powrzeszczał trochę na Bieber'a i za karę kazał mu najpierw przebiec 5 okrążeń wokół sali, męczarnia, ja bym była, mówiąc szczerze, spocona jak świnia, a on po prostu dość, że biegł sprintem to prawie w ogóle się nie spocił, jedno wielkie ŁAŁ.
Gdy zaczęli grę, teraz już razem, włącznie z Justin'em, patrzałam się co robią, jakie ruchy i takie tam.
Justin co jakiś czas mi machał, a ja mu odmachiwałam, Chris patrzał na to z niedowierzaniem, jestem ciekawa jak to przyjmie gdy się o nas dowie, trochę się tego boje.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, popatrzałam kto to i ujrzałam Selenę:
- Cześć kochanie - usiadła i przytuliła mnie na powitanie.
- Hej, co ty tu robisz? - także ją przytuliłam.
- No jak to co? Przecież Chaz tu gra, to jestem.
- Aaaa, no tak, przecież to twój chłopak, zapomniałam.
- No wiesz co? Jak mogłaś? - zaśmiała się - A ty co? Z kim chodzisz, że tu jesteś?
- A czy ja muszę z kimś chodzić żeby tu być?
- Przeważnie jest tak, że chłopcy zapraszają tu tyko swoje dziewczyny.
- No to tak, mam chłopaka.
- Ojejku, Mileyyy. Kto to? Znaczy, który to? - rozpędziła się.
- Spokojnie. Dowiesz się w swoim czasie.
- Ajjj, nie wytrzymam no - pisnęła - gadaaaaj.
- Chris mnie tu zaprosił, ale no wiesz, przed chwilą, dosłownie. Zaczęłam być z Justin'em.
- Co? - zaniemówiła, a na jej twarzy widać było rozczarowanie.
- No to. A co ty se myślałaś? Że z kim ja jestem?
- Nie, nie. Z nikim, po prostu się nie spodziewałam, wy zawsze tacy narwani, wkurzeni na siebie a tu nagle takie coś.
- Ale nie mów nikomu, okej?
- Co czemu?
- Na razie nie chce żeby ktoś wiedział.
- Czemu?
- Nie dopytuj, po prostu nie mów nikomu.
- Aha, no dobra.
Ładnie wyglądasz >KLIK< - chciałam rozluźnić atmosferę komplementem.
- Ty też - uśmiechnęła się sztywno.
Nic się nie odezwałam, zastanawiało mnie to czemu Sel zrobiła się taka dziwna jak jej powiedziałam o moim związku z Justin'em, nie wiem co jej odbiło, ale mnie to zmartwiło, może jest na mnie zła? Albo coś takiego.
Wszystko mijało spokojnie, ja z moja przyjaciółką śmiałyśmy się, chłopaki grali, przy okazji poznałam parę nowych dziewczyn Danielle Peazer >KLIK< dziewczyna Liam'a, Kara Rose >KLIK< dziewczyna Harr'ego, Eleanor Calder >KLIK< dziewczyna Louis'a i Perrie Edwards >KLIK< dziewczyna Zayn'a,
bardzo miłe, widać, że są w porządku. W całej drużynie dziewczyn nie mieli tylko Chris i Niall.

***

Gdy chłopaki już skończyli a wszyscy wrócili na salę przebrani w stroje codzienne, poszłam do szatni do Justin'a, na szczęście był tylko on. Wszyscy inni byli na sali i rozmawiali ze sobą. Weszłam do pomieszczenia w którym przebierał się Bieber, zobaczyłam go w samych bokserkach więc natychmiast się odwróciłam:
- Przepraszam ja nie powinnam - stałam tak bez ruchu i czekałam aż coś powie.
- Nie, no spoko. Nic się nie stało - szybko naciągnął swoje czarne rurki na nogi - już możesz się odwrócić.
- Wiesz Justin, nie spodziewałam się, że będziesz paradować przede mną w samych gaciach - odwróciłam się do niego i zaśmiałam, popatrzałam na Jus'a i puściłam mu oczko.
- Teraz taka mądra - mówił zapinając swój rozporek - a jak ty chodziłaś w samym ręczniku to ja nic nie mówiłem.
- Tak, tak nic nie mówiłeś - Justin popatrzał się na mnie, usiadł na ławce i zaczął ubierać buty, pomyślałam, że miło by było gdybym mu usiadła na kolanach, więc to zrobiłam, wzięłam jego ręce w swoje i usiadłam bokiem na nim, a on objął mnie w talii.
- Mmmm, kochana jesteś wiesz? - pocałował mnie delikatnie w ramię.
- Dziękuje - pogłaskałam go po poliku.
- Miley, mam do ciebie sprawę.
- Słucham cię?
- Jesteśmy już parą tak?
- Tak.. Ale do czego zmierzasz?
- Zmierzam do tego, że noo. Dla ciebie może być to trudne, bo ty i Chris jesteście przyjaciółmi, ale ja bym nie chciał żeby on się do ciebie aż tak tulił, całował i w ogóle. W końcu jesteś moją dziewczyną i nie chciałbym żeby to się zmieniło, i nie chciałbym żebyśmy się kłócili.
- Justin, ja wiem. My jesteśmy przyjaciółmi ale przyznam, Christian czasem aż za bardzo się do mnie tak jak to ująłeś tuli. Czasem mnie to trochę drażni, ale to jest mój można powiedzieć, że brat więc nie zwracam mu na to uwagi, wiem, że to co robi nie znaczy nic wielkiego, więc nie musisz być zazdrosny.
- Jednak wolałbym żeby to się troszkę zmieniło.
- Obiecuje ci - położyłam swoje czoło na jego - że będę starać się zwracać na to uwagę.
- A ja obiecuje ci - musnął moje usta - że zawsze będę cię kochać.
- Słodki jesteś.
- Aww - przygryzł  usta - tak samo jak ty.
- Dobra, koniec tych czułości, ubieraj się i idziemy na salę - wstałam i podałam mu koszulkę.
- Nieeee, czemu mi to robisz? Było tak świetnie.
- Wstawaj powiedziałam - udawałam stanowczą.
- No dobra złośnico - założył na siebie koszulkę i podszedł do mnie - Jeszcze jedno pytanie - złapał moją rękę - kiedy inni się o nas dowiedzą?
- Justin nie wiem. Nie wiem jak to przyjmą.
- Proszę, ja nie chce się ukrywać z tym związkiem - nadal trzymał moją rękę.
Patrzał na mnie tak prosząco, a ja miałam jeden wieki dylemat. Selena zareagowała dość dziwnie jak jej powiedziałam, a Chris to pewnie był by jeszcze bardziej oszołomiony niż Sel, ale i tak w końcu się dowiedzą więc po co ukrywać? I co ja teraz mam zrobić? Serce i rozum toczą wojnę w moim ciele.
Z jednej strony kocham moich przyjaciół i nie powinnam ich okłamywać ale z drugiej strony łatwiej by im było gdyby nie wiedzieli.
- Miley halo, jesteś tu jeszcze? - wybudził mnie z zamyśleń Jus machając mi ręką przed nosem.
- Tak, tak jestem.
- Możemy - westchnął - jeszcze trochę poczekać, ale Miley nie wieczność proszę.
- Dobrze, kiedy będę gotowa to im powiem, jeszcze trochę czasu.
- Yhym - przytulił mnie mocno.
- Chodźmy już.
Justin spakował wszystkie swoje rzeczy do torby, podszedł do mnie, objął mnie w pasie i wyszliśmy z szatni. Chcieliśmy wejść na salę ale wszyscy już się stamtąd zwinęli i żegnali się na korytarzu, zaczęliśmy iść w stronę grupki znajomych, gdy byliśmy blisko zdjęłam rękę Jus'a z mojej talii.
- Nareszcie jesteś Miley! - krzyknął Chris i podbiegł do mnie - chodź ktoś bardzo chce cię poznać - wziął mnie za rękę i zaczął biec w stronę młodzieży.
Przyprowadził do mnie jakiegoś chłopaka.
- Miley to jest Niall, Niall to Miley.
- Cześć - uśmiechnął się chłopak
- Hej - odwzajemniłam uśmiech
- Ja muszę gdzieś iść zaraz wracam - powiedział Chris i  gdy odchodził szepnął mi na ucho coś w stylu "Jest nieśmiały pogadaj z nim trochę".
- A więc to ty chciałeś mnie tak bardzo poznać?
- Można tak powiedzieć, słyszałem od Christiana, że jesteś extra, więc sprawdzam czy to prawda - zaśmiał się.
- No wiesz nie chce się chwalić, ale dużo osób mi mówi, że jestem extra.
- Ooo, no proszę fajnie wiedzieć - obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
Niall był bardzo fajny, po paru minutach rozmowy wydawał się jeszcze lepszy niż przedtem. W pewnej chwili podszedł do nas Justin.
- A co tu tak wesoło? - szturchnął mnie lekko w ramie, tak, że nikt nie widział.
- A nic tak sobie gadamy - odpowiedział mu Niall.
- Yhym, nic szczególnego. Tylko obgadujemy ciągle takiego jednego chłopaka - skłamałam.
- Ooo a jakiego? - spytał zaciekawiony Jus.
- Taki kapitan drużyny, który rozstawia wszystkich po kątach w czasie gry, brązowe włosy, czerwone rurki, czarna bluzka, czarna katana, chyba ma na nazwisko Bieber - powiedziałam udając znudzoną, ale miałam ochotę parsknąć śmiechem.
- Nie ładnie tak obgadywać, takiego wspaniałego chłopaka jak ten Bieber - w nawet nie jednej sekundzie ja i Niall zaczęliśmy się śmiać tak głośno, że wszyscy do nas podeszli i patrzeli na nas jak na dziwaków.
- A wam co odbiło? - spytał Chaz.
- On, on hahahah on, nie no nie mogę - cały czas pokazywałam palcem na Jusa i śmiałam się jak opętana opierając się o niego.
- Dobra nie ważne - odezwał się Niall próbując opanować śmiech.
- Spoczko, my już lecimy. Niall, wracasz z nami? - spytał Zayn chłopaka.
- Tak, już idę. Pa Miley - pożegnał się.
- Cześć wszystkim.
Została tylko nasza piątka a mianowicie, ja, Justin, Sel, Chaz i Chris.
- Chris daj kluczyki nie chce mi się tu być cały dzień.
- Dobra masz - podał mi kluczyki - tylko nie odjeżdżaj, ja tu jeszcze chwile pobędę z Chaz'em, Sel i Jus'em.
- Dzięki, pa kochani - szłam wolnym krokiem do samochodu.
- Ja też pójdę do samochodu, pa - usłyszałam głos Justina.
- Miley czekaj - podbiegł do mnie.
- Yhym, i tak już jesteś przy mnie.
- Kocham cię - pocałował mnie w ramię.
- Justin nie tutaj, jeszcze nas zobaczą.
- Niech widzą, przynajmniej szybciej się dowiedzą - burknął.
- Justin! Rozmawialiśmy już na ten temat.
- Tak, wiem.
- To po co drążysz temat?
- Bo nie chce ich okłamywać, jednak to moi przyjaciele.
- Moi też - otworzyłam samochód i wsiadłam, Bieber zrobił to samo, siedzieliśmy tak jak wcześniej, ja bawiłam się kluczykami a on na mnie patrzył, tak słodko patrzył.
- Ja ciebie też - przysnęłam się do niego i przytuliłam.
- Co ty mnie też?
- Powiedziałeś na korytarzu, że mnie kochasz, a ja ciebie też kocham.
- Wiem. Pocałował mnie w czoło.
Siedzieliśmy tak przytuleni do siebie przez jakąś chwilę, potem zobaczyłam Chris'a idącego w naszą stronę, więc z niechęcią odsunęłam się od mojego chłopaka, chciałam nadal pozostać w jego ciepłych, pełnych miłości ramionach, które mnie wcześniej obejmowały. Christian wszedł do samochodu a ja oddałam mu kluczyki. Ruszyliśmy. 

***

Podjechaliśmy pod dom przyjaciela. 
- Nareszcie domek - powiedział Chris i wysiadł.
Ja i Jus także wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do Christiana.
- To jak idziecie do mnie?
- Przepraszam, ale ja nie idę, głowa mnie boli i jestem zmęczona - powiedziałam.
- Jejku, szkoda. Ale jak cię coś boli to idź do domu, niech twój tata da ci tabletkę albo coś.
- Po pierwsze nie jestem małym dzieckiem żeby tatuś się mną opiekował, a po drugie to go nie ma.
- Ejj, nie denerwuj się.
- Ja wcale się nie denerwuje.
- Nie wcale. 
- Przestań Chris.
- Podwieźć cię do domu?
- Nie dzięki, dam rade. Zresztą chyba Justin idzie ze mną, bo w tą samą stronę. Idziesz? - popatrzałam się na Bieber'a.
- Ta, idę z tobą.
- Dobra, to ja już spadam, pa Chris - przytuliłam się do niego i odeszłam, Jus też się pożegnał i szedł ze mną.
Chwilę szliśmy w ciszy, w końcu Justin zaczął:
- Faktycznie trochę źle wyglądasz. 
- Wiem, pewnie będę chora, zimno mi. 
- Chodź tu do mnie - objął mnie ręką a ja dałam mu buziaka. 
- Jeszcze tylko troszkę i do domku. 
- Tak, jeszcze chwilka, nawet już widać. 
- Nareszcie.
Gdy byliśmy już przy moich drzwiach zapytałam się:
- Idziesz do mnie?
- Nie, raczej nie - podrapał się po głowie.
- Proszę. Nie chce być tam sama. 
- Jak to sama? 
- Tata i siostra pojechali do babci. Jestem sama. Chodź.
- No dobrze, dla ciebie wszystko - cmoknął mnie w usta i weszliśmy. 
________________________________
20 komentarzy = kolejny rozdział.
Mam nadziej, że się podoba :)

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 4

Staliśmy tak przytuleni do siebie a deszcz swobodnie spadał na nas z nieba. Nie czułam tego, czułam się przy nim wspaniale, w jego ramionach tak bezpiecznie.
Nie myślałam wtedy, to był impuls. Nienawidziłam go, ale nagle wszystko odeszło, nie mam pojęcia czemu, wiedziałam, że w głębi duszy darze go jakimś ciepłym uczuciem, że po prostu jestem w nim zakochana. Może jak myślałam, że go nienawidzę to była zazdrość? Zazdrość z powodu, że inne dziewczyny go mają, a ja nie? Ale przecież miałam okazje z nim być, lecz odmówiłam. Nie mam pojęcia. Myślałam o tym wszystkim gdy nagle Justin odezwał się:
- Miley, ja nie rozumiem, przecież ty mnie nie lubisz, mówiłaś, że mnie nienawidzisz.. Ja już nie wiem.
- Cii, nie psuj tak pięknej chwili - powiedziałam przytulona do jego ramienia.
Czułam jak się uśmiecha, jedyne co zrobił to pocałował mnie w czoło i przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Wiesz, chyba jednak musimy popsuć tą chwilę - powiedziałam.
- Czemu?
- Bo wiesz jakby była ładna pogoda, to nie mam nic przeciwko, ale pada deszcz i robi mi się zimno.
- Haha. No dobra to leć już do domku - Odsunął, się trochę ode mnie i pogłaskał mnie po poliku.
- Justin, ja przepraszam chyba nie powinnam - schowałam twarz w ręce.
- Ejj - ujął moje dłonie i podniósł mój podbródek, patrzał mi głęboko w oczy i po chwili mówił dalej - Nic się nie stało, naprawdę.
- Ale ja ci tak potrafiłam nieraz nawtykać, nie masz tego za złe, mi? - wyjąkałam.
- Nie no co ty. Najwyraźniej jesteś trochę niezdecydowaną osóbką, ale za to wspaniałą - uśmiechnął się do mnie.
- Z tym niezdecydowaniem to masz racje.
- Ano widzisz. Już, leć do domu jesteś cała przemoknięta, a nie chce żebyś się rozchorowała przeze mnie 
Chciałam już odejść ale tak bez pożegnania to nie wypada, nie? Więc podeszłam bliżej a Justin tylko dał mi całusa i jeszcze raz przytulił.
- No już teraz możesz iść do domu - odsunął się trochę.
- Yhymmm, paaa - wpatrywałam się w niego.
- No idź już.
- Odprowadzisz mnie? - zapytałam.
- Miley będziesz chora.
- Odprowadź mnie proszę - zrobiłam minkę jak dziecko, które chce lizaka, a on się tylko uśmiechnął.
- Okej, jeżeli tego chcesz - wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę drzwi wejściowych.
Tego się nie spodziewałam, ale cóż. Trzymałam się jego szyi i wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Gdy doszedł do drzwi, zeszłam z jego rąk. 
- Jesteśmy - odezwał się ale ja stałam przed nim i się nie odzywałam - Co jest? - spytał.
- Czekam.
- Ale na co? - nie wiedział o co chodzi.
- Na buziaka - był troszkę, nawet bardzo zdziwiony, ale pocałował mnie w polik - noo, teraz mogę iść - uśmiechnęłam się.
- Yhym, No to miłej nocy, papa - pożegnał się i odszedł.
Gdy już otworzyłam drzwi, po cichutku weszłam do domu. Poszłam do mojego pokoju i rozłożyłam się na łóżku. Chwile tak leżałam ale niedługo po tym musiałam wstać, podeszłam do szafy wyjęłam z niej piżamę >KLIK< poszłam do łazienki wykąpać się, gdy już tam byłam wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wróciłam do pokoju. Kiedy tam weszłam zobaczyłam mój dzwoniący telefon, odebrałam i usłyszałam najprzyjemniejszy głos:
- I jak doszłaś już? - zapytał Chris z zdenerwowaniem
- Tak, tak. Jestem w domu. 
- Uff - odetchnął z ulgą.
- A czemu dzwonisz?
- Ymm, pomyślmy, dzwoniłem z 10 razy a ty nie odebrałaś... Myślałem, że ci się coś stało. 
- Aaa, sory. Nie słyszałam telefonu. 
- Ale jak to? 
- Tak to. Miałam telefon w torebce, a przecież byłam na dworze więc nie słyszałam.
- Powiedzmy, że ci wierzę. 
- Yhym, chcesz coś jeszcze?
- A właściwie to tak.
- No to dawaj.
- Bo jutro mamy trening siatkówki, wiesz w następną sobotę mamy mecz, przyszłabyś na trening? Potem byśmy się gdzieś spotkali albo coś.
- A kto jeszcze tam będzie?
- Pewnie dziewczyny chłopaków z drużyny.
- A jakich macie chłopaków w drużynie?
- No jest tam Somers, Payne, Styles, Tomlinson, Malik, Horan, ja i Bieber - gdy usłyszałam ostatnie nazwisko momentalnie po moim ciele przeszły ciarki.
- Ooo, a macie tam jeszcze jakieś ciacha?
- No tak, przecież ja tam będę.
- Ale ty skromny Beadles.
- Cyrus, to jak wpadasz?
- A wiesz co? Przyjdę, tylko o której?
- O 13.00 ale o 12.30 możesz być u mnie. 
- Ale po co?
- Wiesz pogadamy pośmiejemy się i wyjdziemy, na 13.00 musimy tam być.
- Okej, to się widzimy jutro.
- A może po ciebie przyjść Bieber? To razem do mnie wpadniecie, macie po drodze.
- Nie no spoko.
- Na pewno, nie masz nic przeciwko?
- No nie mam.
- No dobra to widzimy się jutro. 
- Tak, tak.
- Ejj, tylko wstań śpiochu. 
- Wiem.
- Spoczko... Foczko.
- HAHAHAHA - zaczęłam się śmiać.
- Dobra ja idę spać paa, miłych snów. 
- Nawzajem - rozłączyłam się.
Wzięłam laptopa i ponownie walnęłam się na łóżko. Weszłam na Twittera i zamieściłam tweet o tym jak mi się podobał dzisiejszy dzień. Posprawdzałam wszystkie moje konta jakie miałam i odłożyłam laptopa na biurko. Znowu się położyłam na łóżko i zaczęłam myśleć, Justin był taki wspaniały, wydawał mi się jakby to był ideał chłopaka jaki chciałabym mieć. Ale przecież ja na niego nie zasługuje, to jest nienormalne. Nawet jeżeli coś do niego czuje to na pewno nie miłość, a może jednak? Nie wiem sama. Przecież on ma dziewczynę, zawsze byłam dla niego dziwaczką wiec czemu teraz miałoby się to zmienić? A może on mnie oszukuje? Może chce się mną tylko zabawić i zostawić? Mam mętlik w głowie, nie mam pojęcia, może jednak powinnam raz pomyśleć pozytywnie, raz komuś naprawdę zaufać? Zaufać chłopakowi, którego nienawidzę albo też nienawidziłam,  przecież podobno największy wróg, może stać się twoim największym przyjacielem, czy to prawda? Myślę, że warto by się było przekonać. Nic nie będę rozbić w związku z tym, mam nadzieje, że czas pokaże. Okryłam się kołdrą i zasnęłam.

'- Hahahha Justin przestań.
- Cii, kochanie będzie fajnie. 
- Wrzucanie mnie do basenu wcale nie jest fajne.
- Przecież wlecę z tobą.
- Okej ale tylko ty, ja i basen.
Pocałowałam mojego ukochanego, a on oddał pocałunek. Justin szedł dalej aż w końcu wpadliśmy razem do basenu. W końcu wynurzyłam się z wody, ale nigdzie go nie widziałam, szukałam ale na próżno. Nigdzie go nie było. Zaczęłam krzyczeć:
-JUSTIN! KOCHANIE! WRÓĆ DO MNIE PROSZĘ! 
Wyszłam z wody i patrzałam się gdzie on może być, nadal krzyczałam, zaczęłam płakać. Nagle go zobaczyłam otarłam łzy i rzuciłam się w wodę. Kiedy byłam przy nim okazało się, że to jego zwłoki. Ponownie zaczęłam krzyczeć miałam strach w oczach, płakałam tak strasznie płakałam...'

Nagle obudził mnie dzwoniący telefon, przebudziłam się cała zapłakana i spocona.
- Halo? - spytałam z przerażeniem.
- Miley, coś się stało? - spytał Chris
- Nie, nie, nic - usiadłam po turecku i otarłam łzy.
- Słysze, co się stało? Mi możesz powiedzieć.
- Miałam okropny sen.
- To wszystko tłumaczy. Uspokój się kochana i nie myśl o tym, to tylko sen. 
- Taa, wiem.
- Wstawaj już, niedługo jesteś u mnie.
- A która godzina? 
- 11.00
- I co mnie budzisz tak wcześnie?
- Znam cię już trochę i wiem, że ty się zbierasz bardzo długo więc wole cię obudzić wcześniej.
- No tak. Dobra ja się zbieram pa.
- Widzimy się później słonko. Pa - rozłączył się.
Nadal miałam przed oczami mój sen. Powoli się uspokajałam. Gdy już wszystko było okej zeszłam na dół. Myślałam, że ktoś będzie w domu, ale nie było nikogo, jak weszłam do kuchni zobaczyłam kartkę wiszącą na lodówce, pisało na niej to:
"Miley ja z Vanessą pojechaliśmy do babci, więc nie będzie nas do Niedzieli, proszę nie rób nic niestosownego, mam nadzieje, że se poradzisz, na szafce masz 200zł, w lodówce masz jedzenie, w domu jest wszystko co potrzebujesz. Nie będę dzwonić, bo u babci  nie ma zasięgu - Tata"
Uśmiechnęłam się do siebie, fajnie, że mam wolną chatę. Wzięłam jabłko i chciałam iść do pokoju ale nie pozwolił mi dzwonek od drzwi. Leniwie podeszłam do nich, otworzyłam je i ujrzałam Justina, wyglądał przepięknie >KLIK<:
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona. Byłam trochę skrępowana bo miałam jeszcze na sobie piżamę, a ona była dość skąpa.
- No przecież mamy iść razem do Chris'a a potem na trening - odpowiedział.
- Ale to dopiero o 12.30
- Miley już jest 12.30
- Hahaha nie? Jest 11.15 chyba ci się zegarek przestawił.
- Ano może. To sory ja już pójdę - podrapał się nerwowo po głowie.
- Nie no przestań chodź do mnie, nie ma sensu się wracać. 
- Nie raczej pójdę.
- No co ty, niedługo musisz znowu tu przyjść, przestań chodź.
- W sumie to okej.
- To wchodź, co tak stoisz? - Justin wszedł do domu, zdjął buty i kurtkę, położył torbę na ziemie i posłał mi szczery uśmiech. 
Zaproponowałam, żebyśmy poszli do mojego pokoju Justin jedynie przytaknął i szedł za mną. Gdy tam weszliśmy odezwałam się zawstydzona:
- Ajj, sory ja niedawno się obudziłam więc przepraszam za to, że troszkę tutaj brudno.
- Spokojnie, właściwie to tu jest czysto, nie chciałabyś zobaczyć mojego pokoju - zaśmiał się, co ja odwzajemniłam.
- Dobra to ja tu ogarnę, a ty se gdzieś usiądź.
Zaczęłam sprzątać w pokoju, właściwie to tylko pościeliłam łóżko i było czysto. Justin siedział na krześle koo biurka i się mi przyglądał. Podeszłam do niego i powiedziałam:
- Wiesz co ja się pójdę wykąpać a ty czuj się jak w domu.
- Dobrze. 
- To ja zaraz wracam.
- Miley?
- Tak?
- Płakałaś? - zdziwiłam się, że zauważył, miałam nadzieje, że się nie skapnie, ale jednak.
- Nie, wcale, no co ty - speszyłam się. 
- Przecież widzę. Nie jestem głupi - wstał, złapał mnie za ręce i patrzał głęboko w moje oczy - To prze ze mnie?
- Nie, nie przez ciebie... 
- To co się stało?
- Po prostu niedawno się obudziłam i miałam zły sen tyle, przepraszam ale muszę iść się wykąpać. 
- No dobrze. 
Poszłam do łazienki, i wzięłam szybki prysznic, gdy wyszłam z kabiny chciałam się ubrać ale zapomniałam moich ciuchów z pokoju. Nie wiedziałam co robić, przecież Justin tam teraz jest. Nie miałam wyjścia, owinęłam ręcznik wokół ciała i weszłam tam, próbowałam nie zwracać na siebie uwagi ale się nie dało:
- ŁAŁ - powiedział 
- Ja tylko po ubrania przyszłam więc się odwróć, proszę cię - Justin odwrócił głowę 
Szybko wzięłam ubrania i wróciłam do łazienki, gdy się przebrałam w to >KLK< rozczesałam i ułożyłam włosy, lekko się umalowałam. Poszłam z powrotem do pokoju, zauważyłam, że Justin się przesiadł na łóżko, usiadłam koo:
- Omg, jaka ty śliczna - zaczął a ja się zarumieniłam.
- Nie przesadzaj, normalna.
- Wiesz co? Nie spodziewałem się, że będziesz paradować przy mnie w samym ręczniku - powiedział śmiejąc się Justin.
- Cicho - burknęłam - tego nie było.
- Nie wcale.
- Przestań - odwróciłam głowę.
- No dobrze, dobrze. Przepraszam nie obrażaj się - objął mnie w talii i oparł głowę na moim ramieniu.
- Justin - odwróciłam się do niego i usiadłam po turecku - Ta sytuacja wczoraj, jeszcze raz przepraszam, to nie powinno się wydarzyć.
- Ale jak to?
- Zapomnijmy dobrze?
- Ale Miley, znowu mnie nienawidzisz czy jak?
- Nie, nie o to chodzi. Po prostu nie chce jak na razie miłości - "a może chce tylko nie wiem?" pomyślałam -   Możemy zostać przyjaciółmi? 
- Tak, jasne, że tak. W sumie to miałem nadzieje, że będziesz chciała czegoś więcej ale okej.
- Zrozum, nie chodzi o to, że ja nie chce z tobą być.
- To o co chodzi? 
- Bo ja - zatrzymałam się tutaj.
- Co ty? - popatrzał się na mnie, strach miał wymalowany na twarzy, złapał mnie za ręce i spojrzał głęboko w moje oczy.
- Ja nie wierze w miłość..
- Jak to?
- Przepraszam nie rozmawiajmy o tym. Zresztą jest już 12.00 zbieramy się i idziemy do Chris'a chodź. 
Spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i zeszliśmy na dół. Gdy już byliśmy przy drzwiach założyłam buty i kurtkę, Justin zrobił to samo mieliśmy już wychodzić ale usłyszałam jak mi burczy w brzuchu, Justin też to usłyszał. 
- Miley jadłaś coś? - zapytał mnie Bieber.
- No tak, znaczy nie, znaczy jabłko tylko. 
- Musisz coś zjeść.
- Nie ma czasu spóźnimy się.
- Nie przesadzaj, to jest niedaleko a mamy chwile po 12 więc zdążysz - szczerze? Nie chciało mi się jeść ale wiedziałam, że nie odpuści.
Wróciłam się do kuchni i wzięłam dwa jabłka. Szłam w stronę drzwi, gdy byłam w korytarzyku prowadzącym do wyjścia zobaczyłam Justina i krzyknęłam:
- Ty Bieber! Łap - rzuciłam mu jabłko, ale niestety nie złapał. Jabłko uderzyło go w oko. 
- Ałłł to boli - wystraszyłam się podbiegłam do niego.
- Jejuu, nic ci nie jest? Widzisz mnie? - pogłaskałam go po prawym poliku.
- Nie, nie nic tylko boli, mam jakiegoś siniaka czy coś? 
- Ymm, nie, wcaale - skłamałam.
- Miley!?
- No masz, masz, niezłe limo.
- Miley no.
- Przepraszam, ja nie chciałam naprawdę. Pójdę po lód. Może, nie idź dziś na trening?
- Nie trzeba, chodź idziemy, ja muszę iść na trening, jestem kapitanem.
- No dobra, dobra chodź - zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam iść z Justin'em do Chris'a, mieliśmy jeszcze 20 minut więc dużo czasu bo do niego szło się z gdzieś 10 minut. 
Szliśmy tak w ciszy gdy nagle Justin odezwał się:
- Miley?
- Tak?
- Powiesz mi co ci się śniło, że tak płakałaś, nadal masz czerwone oczy od łez - zdziwiłam się, że o to zapytał, w ogóle, zdziwiłam się, że mam jeszcze czerwone oczy, lol.
- Nie powiem ci.
- Co jest?
- Bo to był koszmar.
- Tego się domyślam.
- To był koszmar związany z tobą Justin...
- Co? - zapytał z niedowierzaniem - Czy ja ci coś , no wiesz. Zrobiłem tam? 
- Nie, nie. Nic takiego - teraz cały sen do mnie wrócił, w moich oczach pojawiły się łzy, ale nie dałam po sobie tego poznać, szłam dalej.
- To co się tam stało, że aż tak płakałaś? - nie odpowiedziałam - Miley. Co tam się stało?
- Patrz jesteśmy już, 10 minut przed czasem - posłałam mu sztuczny uśmiech.
- Proszę, nie zmieniaj tematu.
- Nie chce ci o tym mówić zrozum.
- Mam prawo wiedzieć jeżeli jest to związane ze mną.
- Proszę.
- Ja też. Chodź usiądziemy na ławce - poszliśmy usiąść na ławkę gdy już to zrobiliśmy zaczęłam opowiadać.
- Śniło mi się, że jesteśmy parą, byliśmy razem na basenie, całkiem sami, ty niosłeś mnie na rękach i chciałeś wrzucić do basenu, śmialiśmy się razem, w końcu zaczęliśmy się całować, ty szedłeś w stronę basenu, w końcu wpadliśmy - zatrzymałam się na chwilę bo łzy zaczęły mi napływać do oczu, widziałam, że on to zauważył.
- Miley ale tu nie ma powodu dla którego miałabyś płakać.
- Nie przerywaj mi. Kiedy się wynurzyłam nigdzie ciebie nie widziałam. Zaczęłam krzyczeć żebyś do mnie wrócił ale cie nie było. Po prostu zniknąłeś. Wyszłam z wody i patrzałam się w nią poszukując ciebie, wtedy zaczęłam płakać. W końcu znalazłam - łza spłynęła po moim poliku - rzuciłam się do wody gdy podpłynęłam okazało się, że nie żyjesz... - kolejna łza spłynęła po moim poliku, a po niej kolejna i kolejna - gdy się obudziłam byłam cała zapłakana.
- Ejj Miley nie płacz, proszę. To był tylko sen, ja tu jestem, żywy, zdrowy, może nie do końca bo mam podbite oko, ale jestem i nie musisz się niczego bać - powiedział i mnie przytulił.
- Dziękuje, jesteś wspaniały. 
- Bez przesady - uśmiechnął się. Popatrzał na mnie i otarł moje łzy.
- Jest już za 5 chodźmy. 
- Najpierw się troszkę uspokój, bo Chris pomyśli, że ci coś zrobiłem - zaśmiał się
Przez jakieś 2 minuty się uspokajałam, gdy już się ogarnęłam poprawiłam makijaż i poszliśmy razem do Chris'a. Kiedy byliśmy pod drzwiami Justin chciał zapukać, ale po co? Jak Christian do mnie przychodzi to nigdy nie puka, w końcu to mój przyjaciel, więc ja też nie pukałam. Otworzyłam drzwi, weszłam z Bieber'em do środka i krzyknęłam:
- Chris jesteśmy! - zaczęłam zdejmować buty.
- Okeeej, chodźcie na górę.
Zrobiliśmy to co kazał nasz przyjaciel. Gdy weszliśmy na górę Chris zszedł z łóżka i przywitał się z Justin'em a potem przytulił mnie i zapytał:
- Ty płakałaś? 
- Nie, dlaczego?
- Masz czerwone oczy od łez - Znowu? Serio? Czy wszyscy muszą się mną tak przejmować? Mam tego dosyć..
- Nie Christian po prostu musiało mi coś wlecieć do oka.
- Do dwóch oczu? Miley nie jestem głupi. 
- Jak szłam to się wywaliłam i się popłakałam...
- Taa, jasne.
- Nie drąż tematu Chris.
- Yhym, ale wiesz ja się martwię.
- To przestań - usiadłam na łóżku.
- A ty Justin, czemu masz podbite oko? 
- Miley mnie uderzyła.
- Cooo? Hhahaha. Nieźle - zaczął się śmiać Chris.
- Ja tylko rzuciłam mu jabłko, a on nie złapał i to jego wina nie moja - wybroniłam się.
- Tak jasne, to był zamach na mnie - powiedział Justin, a ja z Chris'em zaczęłam się śmiać.
- Chłopaki jest już późno, idziemy? - zapytałam.
- Okej chodźmy, pojedziemy moim samochodem chodźcie.
Poszliśmy do samochodu Chris'a >KLIK<. Ja usiadłam z tyłu bo myślałam, że chłopaki usiądą razem z przodu. Ku mojemu zdziwieniu Justin usiadł z tyłu. Ja siedziałam po lewej a on po prawej. Jak na razie byliśmy sami w samochodzie. Czekaliśmy aż przyjdzie Chris. Kiedy wszedł do samochodu zaczął:
- Ejj, usiedliście tam z tyłu sami, a ja tu czuję się taki samotny.
- Ja zawsze tak się czuję - posłałam mu zabójcze spojrzenie.
- Dobra, to ja już nic nie mówię, jedziemy - odpalił samochód i zaczął jechać.
Zapięłam pas a chłopcy nagle wzięli ze mnie przykład. Po chwili poczułam, że zasypiam, a że chłopacy mieli dwa miasta dalej trening to mogłam się zdrzemnąć, ale był jeden problem, było mi niewygodnie. Popatrzałam na Justin'a, spoglądał przez szybę, postanowiłam zrobić coś dla swojej wygody. Odpięłam pas i przybliżyłam się do Justin'a 
Zaczęłam się kłaść, położyłam głowę na jego kolanach, rozłożyłam się i "przytuliłam" się to jego nóg.
- Miley co ty robisz?
- Cii, ja tylko jestem śpiąca.
- Okeeej.
Ja zasypiałam a Justin głaskał mnie po głowie. 

***

- Mileeey wstawaj! - usłyszałam krzyk Chris'a.
- Zamknij się kretynie, no co ty, jak ty ją budzisz? Miley słonko wstań, już jesteśmy - lekko wybudził mnie Justin.
- Yhym.. Już, już wstaje, jeszcze chwilkę - powiedziałam i przekręciłam się na drugi bok.
Justin wziął mnie na kolana, niczym małe dziecko.
- Miley, wstawaj, przecież już jesteśmy, proszę ja muszę iść na trening, wstań.
- No dobra, dobra już wstaje - zeszłam z jego kolan i wyszłam z samochodu.
Chris popatrzał się na mnie i momentalnie zaczął się śmiać.
- A ty co się śmiejesz? 
- Popatrz na siebie, na swoje włosy, hahah nie moge, leje. Hahahah.
Popatrzałam w lusterko i się wystraszyłam, szybko upiełam włosy w niechlujnego koka, wyglądałam o niebo lepiej.
- A ty co idioto się tak na mnie darłeś żebym wstała, hm?
- No ja przecież chciałem - zaczął do mnie podchodzić - żebyś się dobrze wybudziła - był już koo mnie, objął mnie w talii i położył głowę na moim ramieniu i pocałował mnie w polik - mmm, wiesz taki ludzki budzik - kołysał się ze mną tak, że chciało mi się znowu spać, widziałam jak Justin patrzył na nas z zazdrością więc postanowiłam to przerwać.
- Dobra chodź już bo się spóźnimy.
Chris objął mnie ponownie wokół talii i szliśmy do sali gimnastycznej. Justin szedł za nami, trochę mi się go szkoda zrobiło szedł tak sam. Oderwałam się od Chris'a.
- Leć już, ja idę do toalety na chwile - powiedziałam.
Christian tylko mi przytaknął i szedł dalej sam. A ja zaczęłam iść do Justina, gdy Chris zniknął z pola widzenia złapałam Bieber'a za ręce i zaczęłam:
- Wiesz, miałabym prośbę do ciebie.
- Słucham?
- Nikt się nie dowie o tym co między nami się wydarzyło prawda? 
- Jeżeli tak chcesz, to okej - odsunął się trochę ode mnie.
- Zrozum mnie, nie chce żeby uważali mnie za nie wiadomo jaką..
- To znaczy jaką?
- Nie wiem, że się kurde puszczam z każdym kim popadnie kiedyś już były takie plotki a mój temat..
- Czemu mieli by tak mówić?
- Nie wiem ludzie są różni.
- Nikt, bez wyjątku, nikt nie ma prawa tak o tobie mówić, a jeżeli to zrobi to mu się oberwie, rozumiesz? - pogłaskał mnie po ramieniu.
- Słodkie.
- Ja też mam prośbę.
- Tak?
- Pocałuj mnie.
- Co? 
- Pocałuj mnie.
- Justin, proszę.
- Jeżeli coś do mnie czujesz pocałuj.
- Masz dziewczynę.
- Nie mam.
- Jak to? 
- Wczoraj po tym co się zdarzyło między nami, zerwałem z nią, Miley kocham cię - nie mam pojęcia czemu ale momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Jednak coś do niego czułam. A może jednak miłość istnieje? Czas pokazał. Ja też go kocham, pierwszy raz tak się przy kimś czuje, to jest nie do opisania.
Nie wiem czemu ale miałam ochotę go pocałować. Ponieważ byłam od niego niższa musiałam stanąć na palcach, pogłaskałam go po poliku i powoli zaczęłam przybliżać moje usta do jego, w końcu go pocałowałam, trzymałam rękami jego szyi a on głaskał mnie po plecach. w Końcu oderwał się ode mnie i przytulił się do mnie.
- Świetnie całujesz - szepnął mi do ucha.
- Ty też.
- Wiesz, jesteś troszkę niezdecydowana.
- Taa, wiem, a i mówisz to mi już z trzeci raz. 
- Bo to prawda.
- Dobra tam. Chodźmy już, zaczynacie już trening słyszysz? 
- Mhmm.
Zaczęliśmy iść w stronę sali trzymając się za ręce.
___________________________________
No to 4 rozdział. :)))
Przepraszam, że tak późno ale mam dużo spraw na głowie.
Staram się jak mogę. :)
Czytasz = Komentujesz 
15 komentarzy = następny rozdział 

piątek, 25 października 2013

Rozdział 3

Rozmawialiśmy tak co możemy zrobić, aż nagle wpadł mi do głowy pomysł:
- Wiecie co? Chyba mam ochotę oglądnąć jakiś film - powiedziałam.
- No w sumie dobry pomysł, ale jaki? - odezwał się Chris.
- Może jakiś Horror? - zapytał nas Justin, ogólnie to lubiłam horrory, tylko jakoś mnie nie ruszały, nie bałam się ich. Ale wiedziałam o co chodzi Justin'owi.
- Yhym, ale jaki? - powtórzyłam pytanie Chris'a.
- Obecność, niezły horror podobno - odrzekła mi Demi po czym wzruszyła ramionami, pewnie dlatego, że robiło się nudno, ale przecież to dopiero początek.
- To chodźcie do salonu >KLIK<
Wszyscy poszliśmy za Chris'em do salonu. Gdy już tam byliśmy rozsiadłam się z innymi na kanapie, była naprawdę wygodna. Ale niestety musiałam się ruszyć, ponieważ poszłam do kuchni >KLIK< i zrobiłam popcorn, Justin i Chaz zajmowali się napojami, oczywiście nie obyło się bez alkoholu, osobiście nie lubię 
tego pić więc nawet tego nie ruszałam. Chłopaki zanieśli wszystko do pokoju gdzie oglądaliśmy film. Wszyscy ponownie rozsiedliśmy się na kanapie, Chris podłączył laptopa do telewizora, włączył film i usiadł obok mnie, Justin też przecież musiał być koo mnie, Sel z Chaz'em siedzieli razem po mojej lewej 
stronie a Demi po prawej obok Chris'a.
  
***

- AAAA! Nie wchodź tam nie nie nie!!! - zaczęła krzyczeć Sel po czym wtuliła się w Chaz'a, a ja się z niej naśmiewałam.
- Hahaha. Selena uspokój się to tylko film. 
- Ale na faktach i ja się teraz boje i ja przeżywam. 
- Eee tam, nie jest takie straszne.
- Wiesz Miley, mi to nie przeszkadza, bo patrz jak Sel się do mnie tuli na ogół tak nie jest - powiedział do mnie Chaz a Selena posłała mu zabójcze spojrzenie.
Nic już nie odpowiedziałam po prostu zaczęłam się śmiać. Szkoda mi było trochę Demi bo sama siedziała na boku i miała jedynie poduszkę do tulenia.
Ja zajadałam popcorn i mówiąc szczerze to się nudziłam na filmie, Demi i Sel piły po jakimś drinku a chłopaki piwo. W pewnej chwili Justin się tak wystraszył, że aż podskoczył i niechcący wylał na mnie piwo:
- Ty kretynie patrz co zrobiłeś! - oburzyłam się.
- Przepraszam nie chciałem.
- Tak oczywiście, ja zaraz wracam nie psujcie sobie zabawy - wstałam i poszłam do łazienki >KLIK<
Przez chwile próbowałam zetrzeć plamę z sweterka, ale zauważyłam, że robię jeszcze większą plamę, więc go po prostu zdjęłam. Na szczęście miałam pod swetrem bokserkę więc miałam w czym chodzić i nie musiałam paradować w samym staniku. Schowałam sweterek do torby i chciałam już iść dalej oglądać film ale przypomniało mi się, że skończył mi się popcorn więc poszłam do kuchni, gdy tam wchodziłam ujrzałam Justin'a biorącego z lodówki nowe piwo. Nie zwracałam na niego uwagi, niestety żeby dojść do mikrofalówki musiałam obejść Justin'a, gdy szłam koo niego złapał mnie za rękę:
- Przepraszam, naprawdę nie chciałem - przybliżył mnie do siebie i chciał mnie pocałować ale ja zatkałam mu ręką usta.
- Justin, nie. miałeś zapomnieć, zostaw mnie, popatrz na siebie, co ty wgl. robisz... Masz przecież dziewczynę. Tak ją bardzo kochasz, że podrywasz inne?
Naprawdę? Co ty sobą reprezentujesz?! Jesteś skończonym idiotą, który nie szanuje dziewczyn i bawi się nimi jak zabawkami a jak mu się znudzą to je wyrzuca. Jesteś okropny. Chciałeś wiedzieć za co cię nie lubię? To teraz już wiesz. I zostaw mnie w spokoju, zajmij się Marie ona cię potrzebuje ale nie ja - wkurzył mnie więc mu wygarnęłam, wyrwałam mu swoją rękę i zaczęłam robić popcorn, ale Justin nie dawał za wygraną.
- Miley, ty o mnie nie wiesz wszystkiego, nie jestem taki. Kocham cię, naprawdę, zerwę z Marie dla ciebie.
- Nie, nie.... Co ty wgl. mówisz co? Zrozum NIE KOCHAM CIĘ - powiedziałam naciskając na ostatnie słowa.
- Ale Miley..
- Zrozum nie kocham cię, bez miłości związek nic nie znaczy.
- Dziwaczka...
- Bo co? Bo cię nie chce? Ty ty jesteś dziwny, najpierw wyznajesz mi miłość a potem przezywasz, ogarnij się człowieku i się zdecyduj. Najpierw myśl a dopiero potem coś mów..
- Eee tam - rzucił, wziął swoje piwo i zdenerwowany wyszedł z kuchni.
Nie wiem czy wie ale w ten sposób pokazał kim jest. Gdy popcorn się już zrobił wsypałam go do miski i poszłam do przyjaciół i Justin'a. Chciałam dokończyć z nimi film ale - zawsze musi być jakieś 'ale' - jak weszłam zauważyłam, że lecą już napisy końcowe.
- Hahaha Miley się spóźniła - zaczął się śmiać Chaz.
- Cicho tam siedź wcale nie. Noo przecież ja z wami caaały czas siedziałam.
- Tak, oczywiście. Chyba z Justin'em w kuchni siedziałaś - zaczęła Selena.
- Coo? Skąd masz takie wiadomości?!
- Justin mi powiedział, jak się z nim mijałam gdy szłam do łazienki - spojrzałam na Justina, a on tylko posłał mi wredny uśmieszek. W środku cała byłam zagotowana. Justin przesadził, próbując zmienić temat spytałam:
- I jak wrażenia po filmie? 
- Dobrze - odpowiedział Chris próbując pomóc mi wybrnąć z tematu.
- Miley nie zmieniaj tematu - nagle odezwał się Chaz.
- Taa - burknęłam.
- Ładna by była z was parka - rzuciła Demi
- Uspokujcie się! Po pierwsze to on ma dziewczynę, po drugie ja i Justin to całkiem inne światy, a po trzecie nie pasujemy do siebie zrozumiano?! Koniec tematu.
- Kotku, przecież wiesz jak jest z Marie raz ze sobą jesteśmy, a raz nie i tak, może jesteśmy z innych światów ale przecież przeciwieństwa się przyciągają - odezwał się Justin, biorąc łyk piwa.
 Ten chłopak psuje mi cały wieczór. Jest nieznośny. Wkurzona w końcu się odezwałam.
- Sory, ale jak tak to ma wyglądać to a wolę iść do domu - położyłam popcorn na stole, i poszłam do przedpokoju gdzie miałam kurtkę i buty, już chciałam wyść ale Chris podbiegł do mnie i mnie przytulił.
- Miley nie przejmuj się nim, zostań - szepnął mi na ucho.
- Przepraszam, ale nie chce przebywać z tym palantem w jednym pomieszczeniu.
- On jest teraz trochę pijany i nie wie co robi. Zooostań prooosze.
- Nie chce.
- Dlaaa Mnieee.
- No dobrze, ale on ma się trzymać z dala ode mnie.
- Yhym, wracajmy - poszliśmy razem z Christian'em do salonu gdzie byli wszyscy. 
Resztę czasu spędziłam jak najlepiej, gadaliśmy śmialiśmy się i wszystko było okej.

***

- Zostawiłam komórkę u Chris'a w pokoju, zaraz wracam - powiedziałam i poszłam na górę.
Gdy weszłam rozglądałam się przez chwile po pokoju, chyba jestem jakaś niewidoma bo nigdzie nie widziałam swojego telefonu, nagle usłyszałam głos za mną.
- Na łóżku leży - poznałam kto to mówi
- Czy ty musisz mnie prześladować?
- Może chociaż dziękuje?
- Taa dzięki - podeszłam do łóżka i wzięłam moją komórkę, znowu chciałam wyjść ale Justin mi nie dał.
- Miley. Przepraszam. Tym razem naprawdę , jestem skończonym dupkiem. Nie będę cię więcej podrywał, przynajmniej spróbuje - może coś w końcu zrozumiał i przyjął do wiadomości, że go nie chce, ale przyznam zdziwiłam się jak to powiedział.
- ŁaŁ. Nie spodziewała się tego po tobie.
- Yhym, wiem. - ogarnął się w końcu - Sam się tego po sobie nie spodziewałem - dodał po chwili.
- Wiesz co? Może i nie jesteś taki zły jak myślałam - rzuciłam i gdy wychodziłam puściłam mu oczko a on się momentalnie zaśmiał, chciałam tego, nie wiem czemu, chciałam żeby się uśmiechnął, był taki smutny jak do mnie mówił, nie znałam go z tej strony, zawsze narwany albo złośliwy. A tu proszę. Jestem naprawde czasami po prostu niezdecydowana, sama nie wiem czego chcę, z jednej strony go po prostu nienawidzę, a 
z drugiej uwielbiam jak się śmieje. Cóż kobieta zmienną jest.
Gdy zeszłam Chaz, Sel i Demi już się szykowali do wyjścia, nie dziwiłam się im, było już grubo po 23. Pożegnałam się z nimi a gdy wyszli oznajmiłam Chris'owi, że też już się będę zbierać.
- Miley odprowadzić cię? Nie wiem czy wiesz ale jest już późno, a ludzie są różni.
- Hahah, mówisz jak mój tata. Nie trzeba pójdę sama.
- Na pewno? Taka ładna dziewczyna nie powinna chodzić sama.
- Chris nie słodź...
- No dobrze, dobrze. Piękna.
- Chris przestaaań - przeciągnęłam jak ubierałam buty.
- Co? - udawał głupiego.
Chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi Justin idący w naszą stronę.
- Dzięki Chris za miłe spotkanie, ja się zbieram.
- Nie ma za co stary, widzimy się jutro tak? 
- Yhym.
- Dobra ja lecę. Cześć. Pocałowałam Chris'a w polik i wyszłam.
Byłam kilka kroków za domem mojego przyjaciela gdy usłyszałam krzyk za mną:
- Miley, czekaj! - nie rozpoznałam po głosie kto to jest, ale gdy się odwróciłam zobaczyłam Justin'a biegnącego w moją stronę:
- Co chcesz? - zapytałam ale całkiem miło.
- Zapomniałaś torebki - jak zawsze musiałam czegoś zapomnieć.
- O dzięki, że mi ją przyniosłeś, ale nie musiałeś się fatygować.
- Eee tam, nic takiego - podał mi torebkę a ja ją wzięłam.
- Odprowadzić cię? - spytał.
- Nie trzeba, a poza tym idziesz w inną stronę.
- Wiesz, właśnie, że nie, bo idę do ciotki, wyjechała i ja pilnuję jej domu.
- Aha, to chodź, co będę szła sama - uśmiechnęłam się a on odwzajemnił.
Wcześniej myślałam, że ja z Justin'em nie będziemy mieli o czym gadać, ale wiecie co? Myliłam się, gdy tak razem szliśmy i rozmawialiśmy ze sobą miałam motylki w brzuchu, on jest taki czuły, potrafił mnie zrozumieć, nie ważne co mu powiedziałam zawsze odpowiedział i mnie słuchał, w każde moje słowo wsłuchiwał się tak jakby to było moje ostatnie słowo, czułam się wspaniale. W pewnym momencie poczułam jak krople deszczu spływają po mojej twarzy, popatrzałam do góry i zobaczyłam, że zaczyna się ulewa.
- Ooo Miley będzie padać i to mocno - powiedział Justin.
- No właśnie widzę.
- Chodź przebiegniemy się, już niedaleko do twojego domu więc dawaj - Justin ściągnął swoją kurtkę rozłożył ją nad naszymi głowami i zaczęliśmy biec.
Po chwili byliśmy już przed moim domem, nadal padało a kurtka Justina była już mocno przemoknięta.
- To ja idę już do domu Justin, dzięki, że mnie odprowadziłeś. 
- Nie ma za co - lekko się do mnie uśmiechnął.
- Pa - podeszłam do drzwi, złapałam za klamkę ale nie weszłam, odwróciłam się i zobaczyłam go, szedł do domu swojej ciotki, patrzałam się tak przez chwile jak się oddala, ale nie mogłam tak, w końcu krzyknęłam:
- JUSTIN CZEKAJ! - zaczęłam do niego biec.
Ledwo co się odwrócił a ja już byłam przy nim, przytuliłam go z całych sił.
__________________________________
Niespodziewany obrót sprawy co nie? 
I jak się podoba? Piszcie z kim ma być Miley bo nie wiem już sama :))
10 komentarzy = kolejny rozdział <3
Czytasz=Komentujesz
:))))

piątek, 18 października 2013

Rozdział 2

Otworzyłam szafę i przeglądałam ubrania, w końcu się zdecydowałam się na to >KLIK<. Poszłam do łazienki, >KLIK<  przebrałam się i nałożyłam lekki makijaż. Gdy weszłam do mojego pokoju, >KLIK< spojrzałam na telefon a tam 2 sms'y, jeden dostałam od Chris'a:
    Od Chris:
Cześć Kochana! Słuchaj mam do ciebie pytanko, 
mógłby przyjść do nas około 19 Justin? 
On też nie rozumnie tego tematu z matematyki,
to mu od razu też wytłumaczę. Co ty na to? :*

Nie ukrywam, wkurzył mnie ten sms, ale co miałam mu odpisać, nie lubię twojego przyjaciela, ma nie przychodzić? Oczywiście, że nie, napisałam więc tak:

     Do Chris:
Cześć! No okej, może o 19.30 wpadnie jeszcze 
Demi i Selena, one też chętnie przyjdą, jestem pewna.
Co ty na to? Selena z pewnością zabierze Chaz'a, więc
coś na pewno porobimy ciekawego. :)

Czekając na sms'a od Chris'a spojrzałam na drugiego, był on od mojej kochanej przyjaciółki, a napisała ona do mnie tak:

     Od Demi:
Cześć słońce! Jak tam u ciebie? Na szczęście już 
weekend. ;D Jak spędzasz dzisiejszy wieczór?
Może się spotkamy?

Odpisałam:

 Do Demi:
Czeeść! Mam pomysł, bądź z Seleną i Chaz'em
u Chris'a o 19.30. Spędzimy miło czas, nie obędzie
się bez tego idioty, Justina... Tak, on też tam będzie,
ale dam rade, po prostu tam bądźcie. :*

Dostałam kolejnego sms'a od Christiana:

    Od Chris:
 Okej, niech wpadają, trochę się rozluźnimy
po tej matmie. xD Coś wymyśle żeby było fajnie.
Czekam na ciebie, pa.

Ubrałam buty, kurtkę i wyszłam, Chris mieszkał niedaleko więc nie szłam długo. Jak byłam już parę kroków przed domem Chris'a, dostałam sms'a, oczywiście przeczytałam:
          
Od Demi:
Nie martw się, wytrzymasz z Justin'em wcale nie jest 
taki zły ;) My przyjdziemy o tej 19.30. Do zobaczenia.

Już nie odpisałam, bo przecież będziemy się niedługo widzieć, zapukałam i po chwili ujrzałam Chris'a, przytuliłam go i weszłam, zdjęłam kurtkę, buty i poszliśmy do jego pokoju >KLIK<.

***

Po 30 min nauki miałam już dość.
- Chris, kończmy już proszę.
- Miley, zrób jeszcze to zadanie, może to w końcu zrozumiesz, ty nieuku. 
- Ja? Nieuk? Serio?
- Tak. Ty. Nieuk.
- Przesadzasz!
- Nieee wcale.
Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale zachowałam poważną minę. Podeszłam do łóżka, wzięłam pierwszego lepszego jaśka i zaczęłam bić Chris'a poduszką.
- Miley, co ty robisz?! Hahaha przestań!
- Tak? Mam przestać? To odwołaj tego nieuka!
- Nie.
- Chriiiis.
- Mileeey.
Po tym jak to powiedział, wziął mnie na ręce, rzucił na łóżko i zaczął gilgotać. Nie mogłam się powstrzymać śmiałam się bez opanowania, to przez niego.
- Chris prze-prze-przestań proszę, hahahah.
- Nie Miley. To za to nawalanie mnie poduszką.
- Ale ja cie proszę.
- Nieeee.
- Chris bo się popłacze - zrobiłam minkę jak małe dziecko.
- No dobrze, już, już - usiadł na brzegu łóżka i się śmiał.
- No co? - usiadłam po turecku i poprawiłam włosy.
- Nie, nic.
- Gadaj.
- Wiesz, że zaraz przychodzi Justin, jest 18.45.
- Nie przypominaj...
- Miley, nie lubisz go?
- Nie, nie o to chodzi, dziwny mi się wydaje.
- Aha, okeeej.
- Nie drążmy tematu.
- No dobrze.
- Chodź posprzątamy, bo teraz twój pokój nie wygląda za fajnie.
- Okej. 
Zaczęliśmy sprzątać, bo pokój naprawdę wyglądał tak jakby tam huragan przeszedł. Książki porozwalane na biurku, łóżko też porozwalane, pościel leżała na podłodze a jedna poduszka nawet na szafie wylądowała. Parę minut później już skończyliśmy. Siedzieliśmy i oglądaliśmy filmiki na YouTube. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Ja otworze Chris - poszłam do drzwi. Myślałam, że to Sel, Demi  i Chaz. Całkiem zapomniałam o Justin'ie, gdy tylko otworzyłam drzwi byłam zła na siebie, że poszłam je otworzyć, zobaczyłam tego kretyna.
- Hej Miley - powiedział.
- Cześć - stałam i sama nie wiem na co czekałam.
- Wpuścisz mnie? 
- Aaa.. No tak, sory. Wejdź.
- Okej. Coś jest z tobą nie tak czy co? - powiedział jak zdejmował buty. 
- Nie, wszystko okej. Tylko miałam nadzieję, że nie przyjdziesz.
- Dziękuję... Bardzo miła jesteś.
- Nie ma za co. Wiem - może trochę przesadziłam, ale ja go po prostu nie lubię i nie mam zamiaru tego ukrywać.
- Dziwna jesteś.
- Dlaczego tak sądzisz? - skrzyżowałam ręce 
- Bo każda dziewczyna mnie lubi, a ty po prostu... - w tym momencie mu przerwałam
- Po prostu cie nie trawie i nie jestem jak każda dziewczyna. Chodź lepiej na górę do pokoju Chris'a - nie odpowiedział mi nic, po prostu szedł razem ze mną do Christiana. 
Jak już weszliśmy, Bieber przywitał się z moim przyjacielem. Ja usiadłam na łóżko, o tyle dobrze, że miałam na komórce internet więc weszłam na Twittera i przeglądałam posty różnych ludzi i sama Twitowałam. Nie zwracałam uwagi na Justin'a i Chris'a. 

***

Nagle poczułam jak ktoś siadł koo mnie i położył głowę na moim ramieniu, obróciłam odruchowo głowę, w tym momencie pożałowałam tego ruchu, bo moje usta złączyły się z ustami Justina! Objął mnie w talii i zaczął całować. Chciałam się wyrwać, zrobić coś, ale nie potrafiłam, cała zdrętwiałam, zamknęłam oczy.
Nie odwzajemniałam pocałunku, po prostu się nie ruszałam, Justin przestał, otworzyłam oczy i spoglądnęłam na Justina. Patrzał się w moje oczy a ja w jego.
- G-g-g gdzie Chris? - wydukałam
- Poszedł kupić jakiś popcorn, cole, po prostu do sklepu poszedł kochanie.
- Nie, nie, nie! - w tej chwili się od niego odsunęłam.
- Co jest?
- Justin nie! Ja cie nie chce, nie chce z tobą być. Zrozum! I nie mów do mnie kochanie.
- Ale Miley co się stało? Przecież dałaś się pocałować.
- To było niekontrolowane! I tego żałuje.
- Jak to? Wiem, że coś do mnie czujesz nie ukrywaj tego - złapał mnie za rękę.
- Nie, dużo o tobie słyszałam i nie chce tego - wyrwałam mu swoją rękę i wstałam.
- Miley przestań, ja wiem swoje!
- Nie ty nic nie wiesz, to się nie wydarzyło rozumiesz?! Tego nie było! Zapomnij - złapałam się za głowę.
Usłyszałam trzask drzwiami i krzyk Chris'a
- Już jestem!
- Justin, proszę nie rób mi tego.. Nikt się o tym nie dowie, okej?
- No dobrze, ale i tak kiedyś z tobą będę - nie odezwałam się ani słowem, nie chciałam już o tym mówić, po prostu usiadłam na krześle i czekałam na Christiana.
Kiedy wszedł do pokoju zaraz za nim ujrzałam Chaza, Sel i Demi, przez chwile się witaliśmy a potem wszyscy usiedliśmy, Ja z Christianem na łóżku, na fotelu Chaz z Sel, na krześle usiadła Demi a Justin usiadł koo mnie i zaczęliśmy wszyscy myśleć co możemy porobić.
_______________________________
Dziękuję wam za pozytywne komentarze. :>
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, 
ale jak pisałam wcześniej, nie jestem najlepsza z ortografii.
A więc jeżeli chcecie następny rozdział to niech będzie min. 8 komentarzy. :>
Dacie radę? Myślę, że tak. :*
Czytasz=Komentujesz
:)

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 1

Kolejny nudny dzień w szkole, na szczęście pociesza mnie fakt, że to już ostatnia lekcja, ciekawe jak to będzie dzisiaj gdy spotkam się z Chris'em żeby mi wytłumaczył matmę, wgl. nie rozumiem tego znienawidzonego prze ze mnie przedmiotu. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek, szybko się spakowałam, przełożyłam torbę przez ramie, włożyłam słuchawki w uszy i puściłam muzykę. Szłam w stronę wyjścia długim szkolnym korytarzem, było dość spokojnie, pewnie dlatego, że było to już po 8 lekcji,
gdy tak szłam nagle ktoś na mnie wskoczył, a ja się przewróciłam z tym 'kimś', już chciałam na tego 'kogoś' nawrzeszczeć, ale gdy się obróciłam, zobaczyła Chris'a, wybuchłam głośnym niepohamowanym śmiechem, a Christian śmiał się razem ze mną. Leżałam na podłodze, śmiałam się i nie mogłam przestać, nagle mój kochany przyjaciel pochylił się nade mną i zaczął mnie łaskotać, śmiałam się jeszcze głośniej, nagle z swojego gabinetu wyszła pani wicedyrektor, i zaczęła swój wykład.
- Dzieciaki wstawać! - wydarła się na nas, momentalnie ja i Chris wstaliśmy przed nią na baczność.
- Przepraszamy - zaczęłam.
- Dobrze, ale róbcie takie rzeczy w domu, bo w szkole raczej nie wpada.
- Ale ja ją tylko gilgotałem.- powiedział Chris jakby był małym dzieckiem.
- Tak, tak... Ja już dobrze wiem, że chciałeś poderwać tą dziewczynę - powiedziała, a ja znowu wybuchłam śmiechem.
- Pro pro proszę pani, to jest tylko mój przyjaciel, on nigdy by mnie, hahahah nie.- wydukałam przez śmiech
- Dobrze idźcie już do domu, bo jak się spodziewam to macie już koniec lekcji.
- Dobrze dowidzenia.- powiedziałam jednocześnie z Chris'em.
Gdy już wyszliśmy na zewnątrz zaczęłam:
- Ty durniu! No i teraz przez ciebie mam złą opinię u Dyrki.
- Tak, tak, jak zawsze prze ze mnie - zrobił taką smutną minkę, że nie mogłam na niego patrzeć.
- Ojej, no przepraszam.- przytuliłam go.
- Yhym, uznajmy, że przyjmuje przeprosiny.
- Cooooo? - przeciągnęłam - Uznajmy? 
- No dobra przyjmuje.
- No właśnie.
Gdy tak szliśmy gadaliśmy o wszystkim i o niczym, uwielbiałam z nim gadać był ideałem przyjaciela, zawsze mogłam na nim polegać, kiedy tylko go potrzebowałam on był przy mnie, kiedy tak rozmawialiśmy nagle podjechało jakieś czarne sportowe auto, z przyciemnianymi szybami i zatrzymało się koo nas, gdy ktoś otworzył szybę, okazało się, że to Justin, ten zadufany w sobie idiota, oczywiście to był przyjaciel Chris'a więc się nie odzywałam.
- Elo Chris - powiedział - O cześć Miley - dodał po chwili.
- Cześć.- odpowiedziałam z niechęcią, po czym Christian zrobił to samo, ale już z entuzjazmem.
- Podwieźć was? Jadę w waszą stronę.
- Nie, nie chcemy robić problemu - szybko odpowiedziałam.
- Ale to nie problem, wsiadajcie.
- Chodź Miley - powiedział do mnie Chris.
- No dobra - odpowiedziałam mu przez zęby i zabójczym spojrzeniem spoglądnęłam na Chris'a.
Ja siedziałam z tyłu, bo nie miałam zamiaru siedzieć koo tego kretyna, gdy tak jechaliśmy ja nie odzywałam się, tylko Christian z Justinem cały czas coś paplali, na szczęście miałam słuchawki na uszach i głośno włączoną muzykę, co ich zagłuszało. W pewnym momencie Justin zatrzymał się pod domem >KLIK< mojego przyjaciela, ja chciałam też wyjść ale Justin powiedział, że mnie odwiezie też pod dom, niestety tak namawiał, że musiałam się zgodzić, przytuliłam Chris'a i przesiadłam się do przodu. Z powodu, że miałam rozładowany telefon to nie mogłam słuchać mojej muzyki, więc wpatrywałam się cały czas w szybę i 'podziwiałam widoki' i rozmyślałam.
- Co tam widzisz? - zapytał Bieber.
- Nic...
- No jak to nic? Przecież widzę, że cały czas się tam patrzysz.
- Patrzę, bo lubię...
- Miley, odczuwam, że mnie nie lubisz...
- Aha, to dobrze czujesz.
- Co ja ci zrobiłem?
- Wszystko.
- Nie prawda kochanie.
- Nie mów do mnie kochanie.- powiedziałam przez zęby, teraz przesadził.
- Ejjj.
- Przejechałeś.- burknęłam.
- Co?
- Przejechałeś.
- Ale co?
- Mój dom! Zawróć.
- Okej już, już - w tym momencie Justin popatrzał czy nic nie jedzie, skręcił w jedną z uliczek, a następnie zawrócił, zatrzymał się pod moim domem. >KLIK<
- Dzięki i pa - chciałam wyjść z samochodu, odpięłam pas, otworzyłam drzwi i już wyjęłam nogi, gdy nagle on złapał mnie za nadgarstek - Puść! Chce wyjść - krzyknęłam.
- Nie powiedziałaś mi.
- Czego?!
- Dlaczego mnie nie lubisz.
- Bo nie - wyrwałam mu się i poszłam do domu.
Gdy weszłam, zobaczyłam tatę gotującego coś w kuchni >KLIK<, podeszłam i przywitałam się.
- Jak tam w szkole? - zapytał.
- Całkiem dobrze.
- Jakieś oceny?
- Nie tato, dzisiaj nie. A właśnie koo 18 idę do Chris'a pouczymy się razem matmy.
- Dobrze.
Poszłam do mojego pokoju, gdy weszłam zobaczyłam w nim moją 'kochaną' siostrę szukającą czegoś w mojej szafie.
- Czego ty tam szukasz mały gnomie! - wydarłam się.
- Bluzki...
- Po co ci moja bluzka??? Masz swoje.
- No i co? Potrzebna.
- Wypad z mojego pokoju!
- Zamknij się - w tym momencie się wkurzyłam, wzięłam ją za rękę i wyprowadziłam za drzwi, zamknęłam je i zakluczyłam więc mogła się tylko dobijać. Zaczęłam sprzątać mój pokój, trochę mi to zajęło, spojrzałam na zegarek, była już 17.00 więc zaczęłam się ubierać, ponieważ wychodziłam do Chris'a.
_________________________

Heeej ! Więc napisałam już 1 rozdział, mam nadzieje, że się podoba. :D
Wiem, że dopiero zaczynam ale jeżeli ktoś to czyta to niech doda komentarz,
to na pewno zmotywuje do pracy, a poza tym będę wiedziała czy 
ma sens żebym pisała opowiadanie :D
Jak będzie min. 5 kom dodam kolejny rozdział. :)

niedziela, 13 października 2013

Prolog

Cześć. Jestem Miley Cyrus, mam 16 lat i mieszkam w Nowym Yorku. Mam młodszą siostrę
Vanesse, ma 14 lat, relacje z nią są dość normalne, czasami się kochamy jak siostry, gadamy,
śmiejemy się, a czasami po prostu się nienawidzimy. Moja mama umarła, więc jestem sama z moją
siostrą i tatą, kocham ich najbardziej na świecie. A jeżeli chodzi o mnie, to jestem bardziej typem
szarej myszki, bo nie lubię się wyróżniać, jestem jak każda dziewczyna, ale nie lubię gadać o
sobie, więc opowiem teraz o moich najlepszych przyjaciołach, są nimi: Demi, Selena i Christian.
Demi i Sel znam od dzieciństwa, więc jesteśmy bardzo zżyte, mogę im o wszystkim powiedzieć
i mogę być pewna, że nikomu innemu nie powtórzą, natomiast Chris'a znam dopiero 4 lata,
ale mimo to kocham go jak brata, zawsze potrafi mnie rozśmieszyć kiedy jest mi smutno,
a to zdarza się dość często, mogę na nim zawsze polegać, no i... No i co? Chris po prost jest
dla mnie największym skarbem.W szkole jest chłopak, który nazywa się Justin Bieber,
uważa się za nie wiadomo kogo, a dziewczynami bawi się chwile i jak mu się znudzą to
je wyrzuca, dlatego go nienawidzę, teraz jest z Marie, ale pewnie pobędzie z nią jeszcze
miesiąc i zostawi, Marie myśli, że to nie wiadomo jaka miłość, a właśnie czy ja już pisałam,
że nie wierze w miłość? Chyba nie, wiec już wiecie... Niestety, Justin jest przyjacielem Chris'a 
więc go toleruje, ale nic poza tym. Marie, Victoria i Ariana to największe 'plastiki'
w szkole, Ariana nienawidzi mnie z całego serca, nawet nie wiem co jej zrobiłam więc
nie zamartwiam się tym. I na koniec jeszcze napisze, że czasami myślę, że moje życie z dnia
na dzień coraz bardziej się komplikuje, a moje serce powoli się rozsypuje na miliony
kawałeczków.

Bohaterowie


                       Miley Cyrus-Jest dziewczyną, która nie ufa ludziom, co wiąże się z 
                                           częstą samotnością, ale nie jest też jakąś dziwaczką, ma
                                           troje najbardziej zaufanych przyjaciół, są to: Christian, Demi
                                           i Selena. Nie szuka chłopaka, dlatego, że nie wierzy w miłość.
                                           Ma dużo kompleksów, uważa, że jest beznadziejna.
                                           Ma tylko tatę jej mama umarła.(Lat 16)


                             Justin Bieber-Najpopularniejszy chłopak w szkole, jest lubiany 
                                                  przez wszystkich, mimo to ma mało prawdziwych
                                                  przyjaciół. Bawi się dziewczynami jak zabawkami, 
                                                  lecz w końcu spotyka miłość swojego życia.
                                                  Justin nigdy nie spodziewał się, że zakocha się
                                                  w osobie, którą zawsze uważał za dziwaka.
                                                  Jego dziewczyna to Marie a przyjaciele to: 
                                                  Christian i Chaz. (Lat 16) 


                           Christian Beadles-Jest szalony, ale mimo to potrafi też być
                                                       poważny. Jego przyjaciółką jest Miley, 
                                                       którą on tak naprawdę kocha i zamierza 
                                                       jej to w końcu powiedzieć. Jego przyjacielem
                                                       jest Justin i Chaz. Jest lubiany, ale nie dzięki 
                                                      Justin'owi, ale dzięki własnej osobowości.(Lat 16)
                                                  
 Chaz Somers-Przyjaciel Justin'a i Christian'a, chłopak Seleny. Jest znany
                         w szkole ale tylko dzięki Justin'owi, mimo to nie tylko 
                         dlatego jest jego przyjacielem, kocha go jak własnego
                                                   brata. (Lat 17)

                          Selena Gomez- Przyjaciółka Miley, siostra a zarazem przyjaciółka
                                                  Demi, dziewczyna Chaz'a. Jest typem zabawnej i
                                                  odważnej dziewczyny. (Lat 16)


                     Demi Gomez- Siostra Seleny, przyjaciółka Miley. Nie szuka chłopaka
                                           na siłę uważa, że w końcu sam się znajdzie. Na ogół
                                           jest poważna i spokojna ale potrafi być zabawna.(Lat 17)



                                Marie Jeanner- Największy plastik w szkole, dziewczyna 
                                                        Justin'a. Ma wiele przyjaciół, lecz takich, 
                                                        którzy są fałszywi, ale ona tego nie zauważa.
                                                        Najlepsze przyjaciółki to: Victoria i Ariana.
                                                        (Lat 16)

       

                       Victoria Justice- Przyjaciółka Ariany i Marie. Nie ma chłopaka ale
                                                podoba jej się Christian. Należy do trójki plastików
                                                >Marie, Ariana i Ona<. (Lat 16)


                  Ariana Grande- Przyjaciółka Victorii i Marie. Nienawidzi Miley i
                                           Seleny. Podoba jej się: Chaz i Justin. Uważa, że jest
                                           najpiękniejsza. (Lat 16)

Czasem występują także:
  

                   Vanessa Cyrus- Siostra Miley (Lat 14)


                                Billy Ray Cyrus- Tata Miley i Vanessy (Lat 41)


                   Pattie Mallette- Mama Justina.



























Obserwatorzy